>
  Napisz do nas! Ustaw stronę startową Dodaj do Ulubionych!
       
 

Nasze garbusy

W październiku 2006 roku silnik 1200 z mojego garbusa przeszedł kapitalny remont w specjalistycznym zakładzie VWeteran w Jeleniej Górze. Od tego czasu przejechałem na nim bezawaryjnie ponad 11 tysięcy kilometrów (66800-78000). Żywotność silnika, bezproblemowe odpalanie zarówno w zimie jak i latem, bardzo dobra równa praca, śladowe spalanie oleju, małe spalanie paliwa (na trasie 6,5l/100km przy prędkości 85-95 km/h), brak wycieków oleju sprawiły, że zapomniałem co to znaczy problem z silnikiem. Jednak pomimo tych w/w zalet przez cały czas trapiło mnie jedno pytanie: dlaczego przy odpalaniu silnika kontrolka ciśnienia oleju gaśnie po kilkunastu, a w zimie nawet po kilkudziesięciu sekundach (normalnie proces ten odbywa się praktycznie w chwili „kręcenia” silnika na rozruszniku).

Na to pytanie nikt nie potrafił znaleźć odpowiedzi, a wszystkie dobre rady wprowadzone w życie nie dały pożądanego efektu. I tak, zmieniłem chyba z 5 razy czujnik ciśnienia oleju, sprawdziłem instalację elektryczną, zmierzyłem ciśnienie oleju w komorze silnika… wszystko niby działało poprawnie, ale kontrolka nie dawała mi spokoju. Wobec czego postanowiłem wyjąć silnik i wysłać go do kontroli 400 km od Szczecina do Jeleniej Góry, w ręce człowieka, który wskrzesił go do życia, wydobył z niego niesamowitą moc, a tym samym dając mi prawdziwą radość z jazdy moim VW.

Wyjmowanie silnika odbyło się w jeden z pierwszych cieplejszych wiosennych dni tego roku w warunkach garażowych, przy użyciu stalowych podpórek „kobyłek”, ręcznego podnośnika popularnie zwanego „żabą”, kilku drewnianych klocków, desek i pilśniowej płyty oraz w towarzystwie kolegi Krzysztofa S. – garbusiarza z krwi i kości z kilkuletnim stażem w garbatym życiu.

Mój sposób wyjmowania silnika z garbusa, który stosuję z powodzeniem od kilku lat polega na:
- zdjęciu filtra powietrza z silnika,
- odkręceniu śrub łączących silnik ze skrzynią,
- odinstalowaniu linki gazu, prądu, rur ciepłego powietrza oraz linek ogrzewania,
- opuszczeniu przy pomocy podnośnika silnika na ziemię, układając go na drewnianej płycie, która ułatwi nam późniejsze wysunięcie go spod samochodu nie rysując tym samym dolnej części silnika,
- podniesienie samochodu na odpowiednią wysokość przy pomocy ręcznego podnośnika tak, aby można było pod spodem wyciągnąć silnik na zewnątrz,
- wysunięcie silnika na zewnątrz samochodu,
- opuszczeniu samochodu „na koła”.

Sam wyżej opisany w skrócie proces zajmuje zazwyczaj nie więcej jak godzinę czasu, jednak tym razem ze względu na pewne komplikacje spowodowane głównie moim przeziębieniem spowodowały, iż prace wydłużyły się do dwóch godzin.

Po wyjęciu silnik umieszczony został na drewnianej palecie, zamocowany do niej linkami i owinięty bąbelkową folią. Tak przygotowany czekał na wysyłkę firmą kurierską do Jeleniej Góry.

Kilka dni później diagnoza w VWeteran wykazała, że przyczyną niegasnącej lub też gasnącej z opóźnieniem kontroli ciśnienia oleju było niepoprawnie zamontowane sitko pod deklem spustu oleju. Zresztą sam produkt brazylijskiej, czy też co gorsza tajwańskiej produkcji nie pasował idealnie w otwór silnika, przytykał jeden z kanałów blokując tym samym poprawne krążenie oleju, co było przyczyną niedomagania silnika podczas odpalania. Ot co ciekawostka, która kosztowała mnie kilka dobrych „stówek” – koszt wysyłki silnika oraz kilka godzin pracy przy jego wyjęciu i włożeniu.

1
2
3
4