>
  Napisz do nas! Ustaw stronę startową Dodaj do Ulubionych!
       
 

Nasze garbusy

Do przeprowadzenia kompleksowego remontu przedniego zawieszenia mojego garbusa przygotowywałem się od ponad pół roku. Moim wstępnym założeniem było, tak skompletować nowe lub odnowione części i podzespoły, aby po wymontowaniu starego oczyścić miejsce montażu powyższego i wstawić kompletne nowe, skrócić tym czas posiadania niesprawnego samochodu do minimum.

Pierwszym krokiem był zakup używanego kompletnego przedniego zawieszenia do modelu 1303 rzecz jasna. Po rozebraniu go na części pierwsze całość oczyściłem oraz pomalowałem farbą najpierw antykorozyjną, następnie podwójnie zwykłą czarną farbą ftalową do metalu.

W sklepie u Kuby, z częściami do garbusów, zakupiłem końcówki drążków, sworznie, łożyska mc personów oraz niezbędne gumowe elementy zawieszenia, które w moim samochodzie po latach zdecydowanie straciły swoją żywotność. Dwa lata wcześniej wymieniłem amortyzatory, wobec czego ten element postanowiłem pozostawić bez wymiany.

Do regeneracji w specjalistycznym zakładzie oddałem długi, środkowy drążek układu kierowniczego, jak również zleciłem, wymianę tulei w wahaczach. Najwięcej problemów przysporzył mi zakup osłon amortyzatorów z gumowymi odbojami oraz wszelkiego rodzaju nakrętek, podkładek itp. drobnych części. Wyżej wspomniane osłony praktycznie po drobnej obróbce pasowały od seata malagi. Bardzo się zdziwiłem tym faktem, gdyż byłem przekonany, iż najbardziej zbliżone będą te części od volkswagena golfa. Tak jednak nie było. Zakupione przeze mnie osłony wraz z odbojami wyprodukowane były przez firmę Gabriel – 75 zł komplet. Natomiast użytych w zawieszeniu przez niemieckich konstruktorów i montażystów wszelakich specjalnych podkładek i koronkowych nakrętek nie udało mi się kupić w żadnym nawet najbardziej bogato wyposażonym sklepie z tego typu rzeczami. Dzisiejsza motoryzacja zamiast koronkowych nakrętek z zawleczką stosuje nakrętki z wewnętrznym kołnierzem z tworzywa sztucznego, który ma za zadanie zapobiec odkręcaniu się nakrętki. Przy okazji okazało się, że w zawieszeniu można odnaleźć sporo różnych niestandardowych gwintów, które dodatkowo utrudniły mi dopasowanie odpowiednich nakrętek. Po dłuższych poszukiwaniach udało mi się skompletować najdrobniejsze detale zawieszenia i układu kierowniczego mojego garbusa.

Po zdemontowaniu, nie obyło się bez pomocy tzw. flexa, zawieszenia oraz układu kierowniczego, pozostawiłem jedynie nienaruszoną przekładnię kierowniczą, miejsce spoczynku powyższego oczyściłem, pomalowałem farbą antykorozyjną, farbą ftalową oraz tzw. barankiem. Samolot, przynajmniej jego dolna część była już wcześniej odrestaurowywana. Z tego, co zauważyłem wykonujący roboty naprawcze blacharz nie gustował w reperaturkach i praktycznie całą dolną część samolotu zmontował przy pomocy dorabianych elementów z blachy i kątowników. Z pewnością jest to solidniejsza konstrukcja, niż tajwańskiej produkcji reperaturki. Natomiast górna część samolotu była w bardzo dobrym stanie. Wymagała jedynie zabiegów kosmetycznych, czyli odświeżenia powierzchniowego.

Mc persony po rozmontowaniu na części pierwsze oddałem do piaskowania – koszt 30 zł oraz pomalowałem je w technice jak pozostałe elementy. Pół roku wcześniej wymieniłem tarcze hamulcowe – 300 zł oraz klocki – 30 zł, także te elementy pozostawiłem nienaruszone.

Zmontowanie w całość zawieszenia oraz układu kierowniczego z pewnością było najprzyjemniejszym etapem moich prac naprawczych. Zajęło mi to około 2 dni, a całe prace wykonałem w przeciągu dwóch może trzech tygodni pracując głównie wieczorami. Po ustawieniu zbieżności, był to dodatkowy koszt prawie 100zł mogłem cieszyć się jazdą moją 1303 jką. Pierwsze wrażenie było takie jakbym zamontował wspomaganie w układzie kierowniczym, a każda dziura w jezdni nie powodowała już głuchego stukotu w samochodzie. Uśmiech nie znikał z mojej twarzy podczas jazdy. Pomyślałem: teraz mogę już wyruszyć w każdą drogę, no i tak się stało kilka miesięcy później moim volkswagenem garbusem model 1303 przebyłem drogę prawie 7 tys. km w podróży do Lizbony, zwiedzając przy tym sporo europejskich państw.

Koszt robót, a w zasadzie głównie części zamknął się w kwocie 600zł, nie wliczając w to używanych elementów oraz tarcz hamulcowych i amortyzatorów. Powyższa kwota myślę, że nie jest wygórowana porównując tego typu naprawy w nowych samochodach.

001
002
003
005
006
007
008
009
010
011
012
013
014
015
016
strona 1 z 5