>
  Napisz do nas! Ustaw stronę startową Dodaj do Ulubionych!
       
 

Nasze garbusy

Buba1
Buba2
Buba3
Buba4
Buba5
Buba6
Buba7
     

Historia pewnego Garba
część pierwsza "Staję się posiadaczem VW 1302"

...dlaczego Garbus?...

Miał to być zakup samochodu, na który jest nas stać, będzie ładny, będzie stosunkowo ekonomiczny, będzie niezawodny. Miał to być samochód, który dostarczy nam wielu niesamowitych pozytywnych wrażeń, będzie nas woził na wakacje, do rodziców, do rodziny i gdzie tylko będzie potrzeba...

...ha ha ha...

Przy tak dużych wymaganiach i przede wszystkim bardzo niewielkich funduszach (a właściwie żadnych, bo przecież trzeba było wziąć malutki kredyt) wybór był trudny. Na decyzję na pewno wpływ miał aspekt psychologiczny, bowiem pierwszym samochodem jakim miałem zaszczyt się zajmować (miałem wtedy 3 lata) był właśnie vw Garbus model (już teraz wiem) 1303 koloru czerwonego.

...mój pierwszy Garb...

 

Do dziś jest on w moim posiadaniu. Czas wyrył na nim swoje piętno. Nie przetrwały próby czasu szyby i silnik, reszta jest w nienagannym stanie tzn. blacharka i lakierek "cacy" jak to na prawdziwego Garbusa przystało (nie ma jak to prawdziwe germańskie blachy, każdy z nas wie, że są nieskazitelnie jedyne w swoim rodzaju - i tu za małą dyskryminację przepraszam wszystkich posiadaczy meksów).

...teraz zostało poszukać tego jedynego wśród tysięcy a nawet setek...

Trwało to kilka miesięcy. Przy pomocy internetu wyszukiwałem potencjalne ofiary a póśniej pastwiłem się nad nimi przeglądając je przez długie godziny. I tu wielkie dzięki dla Pawła "wałczowca" ze Stowarzyszenia, który poświęcił mi trochę czasu i udzielił stosownej pomocy, gdyż na samochodach znałem się jak na pisowni w języku chińskim, czyli nic. Nooo, prawie nic! O ile stan blacharki potrafiłem ocenić to elementy mechaniczne były dla mnie lądem nie odkrytym. Jeśli chodzi o model zdecydowanie preferowałem wszystkie "nie dziadki" (teraz mój gust nieco uległ zniekształceniu i w chwili obecnej niektóre starsze modele robią duuuuże wrażenie), zachowane w jak największej klasyczności (zdziwicie się za chwilę!!!).

...granatowy 1300...

Pierwszy Garb, na którym konkretnie "zawiesiłem oko" nie był "dziadkiem", nie był "młodzieniaszkiem", a rurowsko w przednim zawieszeniu miał. Bardzo podobała mi się jego sylwetka, kolor i "brewki-ćpunki" na światłach sprawiały, iż byłem oczarowany. Długo trawiłem problem zakupu tego Garba, czasami aż śnił mi się po nocach. W rezultacie ze względu na mizerny stan blacharki (pomyślałem, że tutaj moja brygada od spraw upiększania samochodów będzie miała poważny problem do zgryzienia, mam tu na myśli mojego dziadka, ojca oraz brata, no i oczywiście siebie samego) zrezygnowałem z jego zakupu pomimo, że elementy mechaniczne miał w dosyć sporej części wyremontowane. Fajny był ten Garbik no ale cóż decyzja moja po ciężkich "wewnętrznych bojach" była taka a nie inna (jego właściciel za moje niezdecydowanie pewnie znienawidził mnie wtedy na maxa - jeszcze raz sorry).

...nasz czerwony bolid...

I tu jest mały paradoks! Suma sumarum kupiłem Garba, który tak naprawdę nie podobał mi się wcale. Mojej ukochanej małżonce również nie. Był to i jest model vw 1302 z 1972 roku. W klasycznej wersji piękna, rasowa, solidna germańska produkcja. Wyposażony w nowoczesne jak na tamte czasy, zmodernizowane przednie zawieszenie, przez co zwiększyła się pojemność bagażnika do wielkości takiej, że "można tam już coś zmieścić, nietylko waciki", ogrzewanie z nawiewami na nogi i przednią szybę oraz wiele innych "pożytecznych gadżetów". Jednak wybrany przeze mnie Garbik był dodatkowo obdarowany przez swojego właściciela wyglądem, który sprawiał iż w momencie gdy na niego spoglądałem na moich ustach cisnęło się dla niego określenie "BOLID". Był ospojlerowany, swoim wyglądem stylizowany na rajdowego "porszaka"! Oba zderzaki miały profilowane nakładki z żywicy, z tyłu zamiast klasycznej klapy z "wiórami" Garbik posiadał sporych rozmiarów spojler (mój dziadek określił to jako GOŁĘBNIK), a zamiast dwóch gwizdków jedną poziomą rurę wydechową (mój dziadek określił to jako SAKSOFON). Z tyłu nieco poszerzony, nadkola z profilowane z żywicy, koła "ciut" szersze rozmiar 195. Poza tym posiadał on nieco mocniejsze serduszko 1600, gaśnik od vw 1100 polo i "amerykańską" skrzynię biegów. Ogólnie samochód był można powiedzieć bardzo zadbany, wszędzie porządek, wszędzie chromy, podłoga z dwóch stron zaizolowana, dywaniki i tapicerka w dobrym stanie, widać było że jego poprzedni właściciel wkładał w niego dużo serca, a że miał taki gust a nie inny? No cóż czekała mnie w związku z tym długa droga do wymarzonej, klasycznej wersji, jak długa przekonałem się niebawem, ale to całkiem inna historia...

P6100169
P6100170
P6100175