Minęło 6 lat o zmiany lakieru i ponad 10 od remontu który wykonał poprzedni
właściciel mojego garbusa. Skorodowany częściowo samolot w podłodze zmusił mnie
do "odpięcia" karoserii od podłogi. Zdawałem sobie z tego sprawę, że może to być
ciężki temat i wdam się w ryzykowną grę. Po półrocznych bezowocnych
poszukiwaniach nowej podłogi w lepszym stanie oraz karoserii bez napraw
blacharskich, biorąc pod uwagę przywiązanie do tego samochodu i poniesione
wcześniej koszty postanowiłem reanimować go raz jeszcze.
Po zdjęciu karoserii z podłogi oczom ujawniła się wszechobecna korozja. W
zasadzie całego dołu w tym garbusie nie ma, a wyglądało tak niewinnie na
początku. Do wymiany w podłodze jest wszystko (płaty podłogowe, samolot,
napoleon), nawet tunel od dołu jest skorodowany.
Karoseria od spodu nie wygląda lepiej. Ścianka grodziowa, kanały grzewcze i
wiele innych elementów można by rzec nie istnieje.
Ogólnie nieciekawie. Koszty będą spore, same części to około 3tys. zł :(